Chłodnik czosnkowy
Nie chwaliłam się swoim „zwichrowaniem” mianowicie uwielbiam serial „Przystanek Alaska”, oglądam go praktycznie codziennie i stanowi swego rodzaju mój usypiacz, ma taki specyficzny klimat że mnie uspokaja i po 5 minutach śpię. W każdym bądź razie w jednym z odcinków bohaterzy „walczą z komarami” wcinając hurtowe ilości czosnku, a że teraz sezon komarowy w pełni to dziś powstał mój chłodnik czosnkowy (bez obaw- nie zabija aromatem i nie rozgrzewa) a do tego upiekłam bułeczki z cukinii, marchewki i dodatkiem pestek dyni.
Składniki na zupę (wyłączając kota, akurat przechodziła):
1- 1,5 główki czosnku
6 średnich ziemniaków
250 ml niesłodzonego mleka sojowego (lub innego roślinnego)
3 łyżki oliwy (w tym może być jedna oliwy truflowej)
2-3 listki laurowe
łyżeczka soli
łyżeczka pieprzu (najlepiej białego)
szczypta gałki muszkatołowej
ziemniaki obrać i pokroić w kostkę wrzucić na rozgrzaną oliwę, mieszając podsmażyć 3 minut po czym dodać obrany i posiekany czosnek, smażyć jeszcze 2 minuty, wrzucić listki laurowe, doprawić i zalać 1 l wody. Przykryć garnek pokrywką i gotować na małym ogniu 30 minut (aż wszystko zmięknie). Ugotowaną zblendować z dodatkiem mleka (ja przelałam do belndera kielichowego)
Można jeść na ciepło albo wystudzić i jeść zimną, podawać posypaną pestkami np. dyni lub dodać kilka kropel oliwy truflowej i z pieczywem, ja upiekłam do tego bułeczki (post wyżej)
ps. Czosnek poddany gotowaniu traci swój „zabójczy aromat) w tej zupie jest jego tylko bardzo delikatny posmak, tak więc bez obaw.
Smacznego!