
Ciasteczka ze świeżą miętą
Moja Miśka uwielbia wszelkie zielsko jakie namiętnie uprawiam w doniczkach i to w tak dziwacznych konfiguracjach, że na wet mi się słabo robi, na przykłada najpierw żuje bazylię, potem skubnie kolendrę a zakończy miętą, cóż, dzieci są jakieś dziwne. Specjalnie dla niech upiekłam ciasteczka ze świeżą miętą. Ciacha jak to Nina określiła są : bomba i już połowy nie ma, a miały być na cały tydzień do szkoły.
ps. „Bomba” czyli nie za słodkie, bo wbrew pozorom nie lubimy za słodkich deserów, są twarde na zewnątrz, ale miękkie w środku, nie kruszą się, czy ideał do szkolnej śniadaniówki.
Składniki na około 12 sztuk:
3-4 gałązki świeżej mięty (od biedy może być to torebka herbaty miętowej)
180 g mąki pszennej, z czego 60 g to może być mąką pełnoziarnista
1 średniej wielkości banan
szczypta soli
100 g cukru
pół łyżeczki proszku do pieczenia
nie więcej nić 50 g gorzkiej czekolady drobno posiekanej (u mnie była to posypka z Delecty, 100 % wege, wykopałam ze spiżarni)
Przygotowanie:
Do miski przesiej mąkę z dodatkiem proszku do pieczenia i solą. Banana z cukrem utrzyj w blenderze na naprawdę puszystą masę.
Połącz suche i mokre składniki, a na samym końcu dodaj drobno posiekana czekoladę i miętę.
Ciasto nakładaj łyżką na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Piecz w temp. 180-190 C na środkowej półce piekarnika przez 15 minut (aż brzegi ładnie się przyrumienią).
Smacznego!


2 komentarze
Nane
Trafiają na listę koniecznych do zrobienia z trzema wykrzyknikami. Cały czas szukam właśnie takich szkolnych przekąsek, bo ledwo miesiąc miną, a mi się kończą pomysły. Dzięki wielkie!
becky
To zapraszam, regularnie pojawiają się u mnie takie przepisy 🙂