Goodfood luty 2016
Po ilości zaznaczonych stron możecie się domyślić, że wydanie jest super, w sumie to na każdej znalazłoby się coś ciekawego, czy tez inspirującego. Ale polecę od początku.
Stała strona z wyróżnieniem produktów, które najlepsze, czy też najbardziej dostępne są w lutym i na tej postawie komponowane są przepisy w danym numerze.
Patrząc na to zdjęcie ja już wiem jakie to będzie pyszne: sałatka z pieczonymi marchewkami, fenkułem i czerwoną pomarańczą. Dla mnie w sumie danie obiadowe, bo w przepisie jest kasza orkiszowa.
Jest też przepis na wytrawne tartaletki z burakami, co prawda bazuje na gotowym cieście francuskim, którego unikam, ale przeskoczę to robiąc spody z kruchego, bezglutenowego ciasta.
Pilaw z porami, zieloną pszenicą, fetą i orzeszkami pinii. Przepis do lekkiego tuningu ale do zweganizowania. Przyznaję się, że dopiero niedawno skusiłam się na zakup orzeszków piniowych, bo cena mnie porażała, ale już wiem dlaczego one takie drogie, są przecudownie delikatnie i kruche, używam jak przypraw, baaaardzo oszczędnie.
Niby pierdoła dla niektórych, ale czasami zwykłe pyry do obiadu po porstu psują efekt dania, a tu propozycje na dodatki tj. duszone młode pory, pieczony kalafior i octem balsamicznym, sałata ze szpinaku z sosem sezamowym, mmm….
Genialny przewodnik po wszelkiego rodzaju cukrach, co do czego, jak przechowywać itd. Wiem, cukier do zło, ale nie dajmy się zwariować.
Propozycje naleśników w bardziej wytrawnej formie, np. naleśniki ziemniaczane po indyjsku z soczewicą, szpinakiem, ibirem (ehh, koniecznie trzeba przetestować).
Coś dla mnie czyli wypieki, ale bardziej wytrawne, no bo przecież ten cukier…
Nawet w takim magazynie chcą nas odchudzać, a przecież wegańskie nie tuczy!
Szef kuchni Jeremy Pang krok po korku pokazuje ja k zrobić bułeczki bao, nic innego jak nasze PYZY, no ale jak to brzmi „dziś na obiad pyzy” a „dziś na obiad bułeczki bao” 😉
Podsumowując, po raz kolejny, ale tym razem nawet nie ma co porównywać, bo definitywnie „GoodFodd” jest lepszy niż „Kuchnia”, a może dlatego, że ten drugi jest bardziej o samej sztuce kulinarnej, a GF o jedzeniu samym w sobie, cóż ja o sztuce gotowania to wolę jednak książki.