Powrót do korzeni

Co powie Ula, czyli ostatnie szlify ogrodu przed jesienią.

Swój ogród tworzyłam praktycznie od zera. Jedynie co było to szpaler nienawidzonych przede mnie tui, badylek orzecha i chwasty udające trawnik. Postawiliśmy altany, trejaże,  szklarnię, podniesione grządki. Od sąsiadów dzieli nas brzydka ściana, po której puściliśmy winobluszcz, który jest dobrym sposobem,  aby przykryć takie brzydkie miejsca, ale problem polega na tym, że to dziadostwo strasznie się rozrasta i trzeba je regularnie przycinać.

Po trzech latach, gdy w ogrodzie zagościło już wiele gatunków kwiatów, krzewów i drzew postanowiłam się sukcesywnie pozbyć winobluszczu. Na ostatni ogień poszła ściana, która teoretycznie była pod opieką mojej mamy, bo tak ustaliliśmy granice naszego ogrodu, tj. rodzice mają ogród przed domem, a my za, plus parę wyjątków, jak znienawidzone przeze mnie iglaki i właśnie ta ściana. Wykorzystując popołudniową drzemkę mamy zaczęłam z pewną dozą nieśmiałości obcinać to zielsko, tak się rozkręciła, że opitoliłam pół ściany. Marcin z przerażeniem w oczach, stwierdził, że Ula urwie mi głowę. Cóż Ula jak to zobaczyła zamarła, ale jakoś przebolała, gdy nakreśliłam jej swoją wizję. Pod drugą połową okazało się, że rośnie szlachetna odmiana bluszczu zimozielonego, więc już wiedziałam, że poczekam na kolejną Jej drzemkę, ale ku mojemu zaskoczeniu następnego dnia Ula sama zabrała się za winobluszcz. Suma summarum pozbyłyśmy się tego zielska, odkryłyśmy bluszcz i dosadziłyśmy nowy.

Aby trochę ożywić tą szarą ścianę kupiłam dwie kratki i pomalowałam je na obecny już kolor w moim ogrodzie „Bezchmurne niebo”.

W tj chwili ta ściana prezentuje się tak:

Poza tym zmieniliśmy układ trejażu po tym jak znajoma określiła go mianem „ślubny ” (dziękuję Lucyna).

 

 

W oddali po lewej to przenośny wybieg dla Jojo- królika 🙂

 

 

Zlikwidowaliśmy również truskawki, tj. w miejscu w którym były teraz w sezonie stroi stół i krzesła.

 

Dosłownie wczoraj zebrałam już resztę pomidorów, w tej chwili w szklarni zostały pory, selery, papryka, bazylia i buraki, oraz przez zimę truskawki i poziomki posadzone w doniczkach.  które będą zimować w ziemi. Wiosną zostaną posadzone w tunelu w drugom ogrodzie. Namiętnie rozmnażałam w tym roku truskawki, wydałam około 100 sadzonek, a mimo to mam jeszcze około 150 krzaczków.

Wysiałam jeszcze kilka późnych odmian warzyw, tu są buraki liściowe.

Kapusta Pak Choi.

 

 

Róże kupione w Biedronce za 9,90 zł z badylków wyrosły na piękne krzaki, liście zaczynają powili żółknąć, a one nadal kwitną jak szalone.

Dzika róża też kupiona w biedronce. W 2 lata osiągnęła już wysokość 1,5 metra i kwitnie jak szalona już z 4 miesiące bez przerwy.

To jest róża parkowa, osiąg wysokość do 2 metrów i pięknie pachnie.

Jakoś w tym roku udzieliło mi się zamiłowanie do róż. Posadziłam w tym roku w ogrodzie 6 krzaków.

Biała psina na zdjęciach to Mila, zawsze wiernie mi asystuje w ogrodzie, ale żeby nie było to Marta też jest zawsze przy mnie tyle, że ona zabezpiecza tyły, a poza tym bardzo nie lubi pozować.

Jak u wiedzmy przystało suszę zioła 😉

A teraz najlepsze. Jak wspominałam Misiek rozbudowuje moją salę do jogi i na chwilę obecna wygląda to tak, że wchodzą do ogrodu stoi betoniarka i kupa żwiru.

Schody są częściowo wyburzone i dostawiane jest wejście. Okno po lewej to okno od moje sali, mam nadzieję że na wiosnę będzie już wszystko gotowe. Zaplanowane jest Bardzo duże okno, tak aby mieć widok na ogród, wejście będzie od strony ogrodu i jednocześnie wyjście na ogród, gdzie Misiek pieczołowicie dba o nowy trawnik.

Teraz czas na jesienne porządki i dbanie o moje sadzonki hortensji, których w sumie zrobiłam 30 🙂 Byle do wiosny!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *