Roślinne hotdogi w wersji fit

Nie wiadomo co takiego mają w sobie hotdogi i hamburgery, że wszyscy je uwielbiają. Może to tak kompaktowość, może forma, nie wiem. Poprostu od czasu do czasu każdy ma ochotę na taką bułę. W ofercie znajdziemy teraz mnóstwo propozycji wegańskich „parówek” i „kiełbas”, ale ich skład często pozostawia wiele do życzenia, nie wspomnę o smaku. Wykopujac na jesień marchewki wpadłam na banalnie genialny pomysł zastąpienia parówek właśnie marchewkami, tyle że przygotowanymi w odpowiedni spósób. Naprawdę zdaję sobie sprawę z tego, że upieczone marchewki to żadna filozofia, ale skoro nawet moje Miśki, które naprawdę z rezerwą podchodzą do moich eksperymentów i wolą „normalne” wegańskie jedzenie były zachwycone tymi hotdogami to postanowiłam się z Wami podzielić moim patentem.

Marchewek potrzebujecie tyle, na ile macie ochotę hotdogów, ale w związku z tym, że trzeba je piec godzinę, to radzę upiec ich kilka, bo to marnotrawstwo energii. Poza tym zimne pieczone marchewki są równie dobre co takie cieplutkie prosto z piekarnika.

Potrzeba pwiedzmy 6 dużych marchewek, w miarę kształtnych w sensie prostych

5 łyżek dobrej jakości oliwy/oleju

łyżeczka słodkiej papryki

łyżeczka ostrej papryki

łyżeczka wędzonej papryki

łyżeczka czosnku granulowanego

łyżeczka mieszanki garammasala jeżeli macie też może się znależć w tej marynacie

Wszystko wymieszaj, umieść w woreczku wielorazowego użytku (taki na zamek do mrożonek) włóż do środka obrane i ponacinane marchewki i wymiętol wszystko porządnie. Włóż woreczek do lodówki na kilka godzin, a nawet dni (ja o nih zapomniałam i marynowały się prawie tydzień). Włóż je na bleszkę do pieczenia i piecz przez godzinę w piekarniku nagrzanym do 180 C obracając co 15 minuta, aby równomiernie się upiekły.

Po upieczeniu marchewki powinny być idealnie miękkie z lekko przypieczoną skórką. Buły napakuj dodatkami wede uznania, u mnie to była roszponka, ogórki kiszone, papryka i prażona cebulka.

Smacznego 🙂