O życiu w zgodzie z naturą i samym sobą

Dzisiejsze ciasteczka są niebywale delikatne i  rozpływające się u ustach, pozostaję takie aż do ostatniego ciacha. Kolor i smak tak naprawdę zależy od tego jakiego budyniu użyjecie, u mnie były zielone o smaku matchy, a truskawkowe czy czekoladowe będą pewnie jeszcze lepsze.

Składniki na 16-20 ciasteczek:

1 opakowanie (40 g)  dowolnego budyniu

150 g mąki pszennej

100 g cukru pudru

100 g miękkiego oleju kokosowego/margaryny roślinnej

Przygotowanie:

Miękki (nie mylić z płynnym) olej kokosowy zblenduj/utrzyj na idealnie gładką, puszystą i pozbawioną grudek masę.

Następnie dodać całą zawartość opakowania z budyniem, ponownie utrzeć.

Przesiać do masy mąkę i wymieszać.

Powstanie dosyć miękka, plastyczna masa dająca się formować.

W tym przypadku foremki się nie przydadzą. Formować z ciasta kulki wielkości orzecha włoskiego, rozpłaszczyć dłonią, najlepiej robić to od razu na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

Blaszkę z uformowanymi ciasteczkami schłodzić w lodówce przez minimum pół godziny, lub w zamrażalniku 10-15 minut. Rozgrzać piekarnik do 180 C i piec schłodzone ciasteczka 18-20 minut.

Niech Was nie kusi sprawdzać paluchami podczas pieczenia czy ciacha są gotowe, będzie się wydawało, że są miękkie, bo podczas pieczenia wygląda to jakby robiła się pianka na górze, nie panikować, tak ma być, po całkowitym wystudzeniu ciastka twardnieją, stają się kruche i delikatne.

Smacznego!