„W poszukiwaniu istoty czasu” Ruth Ozeki
Przemogłam się, i doczytałam ostatnie strony. Mam cos takiego, że bardzo trudno rozstać mi się z dobrą powieścią, nie chce żeby się skończyła, więc często zostawiam kilka ostatnich stron, jakbym miała nadzieję, że następnym razem gdy otworze książkę będzie cos dopisane. Zupełnie jak Ruth, jedna z bohaterek książki.
Niesamowita powieść, w której przeplatają się ze sobą dwie narracje: nastolatki Nao, żyjącej w Japonii i dojrzałej nota bene powieściopisarki Ruth, mieszkającej w Kanadzie. Ruth przypadkiem, jak to bywa w fascynujących książkach znajduje na plaży plastikowy woreczek, w którym odnajduje między innymi pamiętnik Nao- nastolatki z Japonii. Nao pisze go nie dla siebie, ale dla potencjalnego adresata z przyszłości ? mówi do niego wprost, jakby mówiła do przyjaciela. Opowiada historię swojego życia i życia swojej prababki, buddyjskiej kapłanki. Z każdą kolejną przeczytaną stroną Ruth coraz bardziej zagłębia się w opowieści dziewczyny z niejasnym przeczuciem, że powinna w jakiś sposób jej pomóc. Ale jak pomóc osobie, która znajduje się na innym kontynencie? i najprawdopodobniej w innym czasie? Książka Ozeki to niepowtarzalna refleksja nad ludzkim życiem, wcale nie tak jednoznacznym upływem czasu i ogromnym znaczeniem słów i języka. Powieść ta pokazuje, że rzeczywistość nie zawsze musi być racjonalna. I że buddyzm ma wiele wspólnego z fizyką kwantową. Nie można przeczytać tej książki jednym tchem, przynajmniej mi się nie udało, ponieważ ta opowieść zmusza do refleksji, do zatrzymania się. Ja po kilku dniach wracałam do książki, i czytałam jednego dnia 5 stron, a innego 100 za jednym zamachem, bo bywało tak, że jakaś historia z życia tych kobiet wywarła na mnie tak ogromne wrażenie, że musiałam odetchnąć, np. gdy Nao będąc prześladowana w szkole opisuje, jak urządzono jej pogrzeb za życia i to w szkole. Podsumowując polecam tą książkę zwłaszcza na długie jesienne wieczory- jest piękna.
Jeśli próbowałeś kiedyś prowadzić dziennik, to wiesz, że kłopot z pisaniem o przeszłości zaczyna się tak naprawdę w teraźniejszości: nieważne, jak szybko piszesz, zawsze tkwisz we wtedy i nigdy nie możesz doścignąć tego, co dzieje się teraz, co oznacza, że teraz jest praktycznie skazane na zagładę.