-
Lipiec 2019- czyli .ujowy kompromis, kompoty i podróże
Wakacje zaczęliśmy od krótkiego wypadu do Torunia. Zatrzymaliśmy się w apartamencie w samym centrum Torunia na ulicy Panny Marii 7 znalezionym przez booking. Nie mogliśmy lepiej trafić. Apartament miał 60 m kw, 2 sypialnie, w pełni wyposażoną kuchnię i salon. Mieści się w starej kamienicy, w której rozchodzi się cudowny zapach pierników, bo na dole jest sklepik z toruńskimi piernikami Mistrza Bogumiła, a w piwnicy pracownia, gdzie uczestniczyłiśmy z Miśką w warsztatach wypiekania pierników. Ale to pikuś, bo całością zarządza przecudowna Pani Monika, która pomoże i doradzi Wam dosłownie w wszystkim, nie spotkałam jeszcze tak szczerze miłej osoby. Jakby co to tu macie namiary : https://www.facebook.com/piernikarniatorun/ Aktualnie zaczytuję się książkami na…
-
Campering, czyli marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia!
Od kilku lat marzymy z Miśkiem o własnym camperze. Na chwilę obecną jest to daleko poza naszym zasięgiem finansowym (minimum 200 tys, nowy, średniej wielkości camper), ale tego lata wpadłam na pomysł, aby choć trochę przybliżyć nam nasze marzenia i w przyszłym roku planujemy pierwszą w życiu wyprawę tego typu samochodem i to od razu kilkutygodniową, tyle że wypożyczonym. Podczas minionego weekendu wybraliśmy się całą trójką do Poznania na targi, aby zapoznać się bliżej z tematem, bo prawdę powiedziawszy nigdy nawet nie mięliśmy okazji zajrzeć do środka takiego samochodu, a takie targi to świetna okazja aby móc wszędzie zajrzeć, popytać, zdobyć materiały informacyjne itd. Na rozpoczęcie działu „podróże” tylko kilka…
-
Rodzinne obiady wegan w towarzystwie sermiwegetarian
Przygotowanie obiadów dla mojej rodziny to czasami dla mnie wyzwanie (o czym pisałam tu), bo ja z Miśką jesteśmy wege, a Marcin i Gabi to semiwegetarianie i od czasu do czasu robię dla nich ustępstwa. Dla Gabi szczególnie, bo dziewczyna niedawno obchodziła swoje 89. urodziny i w sumie „zmuszona” przeze mnie w ciągu 3 lat bardzo zmieniła swoją dietę. To ja decyduję, co jedzą moi bliscy, ponieważ robię wszystkie zakupy do domu i przygotowuję każdy posiłek osobiście. Nie jest łatwo zadowolić wszystkich tym bardziej, że nie ma opcji, abym przygotowała mięso (nie i już). Nie skalam moich garnków. Idąc na ustępstwa w kwestii podania niewegańskiego posiłku, zwracam przede wszystkim uwagę…
-
Jak się żyje wegance z mięsojadami pod jednym dachem, czyli kilka słów o wegetarianizmie.
Dotychczas nie wypowiadałam się jakoś szczególnie na temat mojej diety i tego jak to u mnie w domu wygląda, nie chcę wdawać się w bzdurne dyskusje, bo uważam, że to każdego wolny wybór co je. Nie należę do walczących wegan, jestem już na tyle dużą dziewczynką, że wiem, że na siłę świata nie zbawię, a moje motto życiowe, które codziennie sobie powtarzam to „do miłości nikogo nie zmuszać”. Na tyle na ile mogę to edukuję i tłumaczę w swoim otoczeniu, publikując wegańskie przepisy staram się zainspirować . Jestem weganką od ponad 3 lat, a odkąd pamiętam miałam dylematy moralne jedząc mięso. Po poważnych problemach zdrowotnych zaczęłam się baczniej sobie przyglądać…
-
Viva my, czyli trejaże gotowe.
Jak pamiętacie w zeszłym roku chciałam lekko odświeżyć altankę malując tylko okna, a skończyło się na tym że pomalowaliśmy wszystko co się dało. Tu przeczytacie całą historię: /http://www.greenscarf.pl/robie-mi-zyciu-idzie-czyli-viva-ja/ Trejaż, dzielący nasz ogród na dwie równe części był pomalowany w „kratkę” bo w zeszłym roku za późno wpadałam na genialny pomysł malowania, i fasola, która już się po nim pięła była wysoka. Gdy fasolę zebraliśmy tak właśnie trejaż straszył przez prawie rok: Farba to standardowo VIVA Garden kolor : kwitnąca magnolia. Z czystym sumieniem polecam, pomalowaliśmy tymi farbami całą nasza ogrodową architekturę, czyli altanki, trejaże, ławki i farba zdała egazmin zimy wzorowo, absolutnie nic się nie złuszczyło, kolor nadal je idealny. To różowe cudo to krzewuszka jakby…
-
Rudi czekam na Ciebie!
Wiecie, że ogród to druga po gotowaniu moja pasja, chociaż w sumie joga powinna być na miejscu pierwszym, ale joga to raczej styl życia, więc jest ponad wszystko. W każdym bądź razie okrągły rok w ogrodzie jest u mnie mnóstwo zwierzaków, czy to moje psy, koty a ale ptaki wyjątkowo sobie ukochały ty miejsce, a co roku przylatuje i cudnie śpiewa po nocach rudzik, którego ochrzciliśmy imieniem Rudi. Jakieś dwa lata temu mięliśmy z Miśkiem pomysł na własnoręcznie robione domki dla psów, a także karmniki i jak to bywa…. cóż zostało nam dużo niepomalowanych karmników, które leżały na strychu i nie miałam jakoś pomysły co by tu z nimi zrobić.…