Dieta 8 godzinna
Nie chwaliłam się moimi poczynaniami z odchudzaniem, khmm redukcją, bo nie było czym. Nosiłam do pracy te cholerne pudełka, jadłam 5 posiłków dziennie co 3 h i po spadku 2 kg mimo ćwiczeń cisza. Byłam wykończona ciągłym jedzeniem. Serio. W pracy mnie to wkurzało, bo po jedzeniu jestem senna, lepiej mi się pracuje na lekkim głodzie, bo wtedy bardziej się skupiam i czas szybciej płynie w pracy, bo zajmuję się tylko papierami a nie żarciem. Regularnie czytam pisma typu Women’s Health czy Be Active, i przypomniało mi się o moim eksperymencie jakiś rok temu z dietą 8 godzinną. Pamiętam, że wtedy szybko zgubiłam jakieś 2 kg, po czym jak to ze mną bywało, coś tam upiekłam w nocy, i ..uj w bombki strzelił dietę.
Od ponad miesiąca odżywiam się w ten sposób, bo tak należy nazwać tą dietę i obmyślałam jak napisać o tym posta bujając się w hamaku na tarasie, który wychodzi z kuchni, gdy usłyszałam charakterystyczny dźwięk czajnika – aha, jest punkt 17, Gabi pije herbatę. Szybko policzyłam i mnie olśniło, że przecież od wielu lat mieszkam z żywym jeszcze 😉 dowodem na skuteczność tej metody. Gabi choćby się waliło i paliło ma swoje godziny na jedzenie. O 8 rano toaleta, jeżeli z jakiś powodów nie słyszę, że się krząta (tolerancja 5 minut) to dyskretnie sprawdzam czy żyje, ma 87 lat, więc sami rozumiecie. Śniadanie o 9 i to konkretne to 4 kromki chleba, kawa i herbata. 12.00 kawa i coś słodkiego lub owoce. 14.00 obiad. 17.00 herbatka i codziennie! jogurt naturalny. Przez cały dzień do tego pół litra wody. I tak od zawsze. Przy wzroście 165 waży 52-55 kg, do tego niewiele się porusza, takie tam łażenie w tą i z powrotem po tarasie i krzątanie się po domu (cwaniara, brudną robotę ja odwalam, typu pranie, sprzątanie, gotowanie). Na nic kuszenie jej o 18, czy 19 świeżutkimi drożdżówkami, jeżeli jej zanoszę, to czekają do następnego dnia do 12 (przysięgam).
Cały bajer polega na tym aby jeść tylko prze 8 godzin na dobę, to co się lubi, ale w granicach rozsądku, czyli nie przekraczając 2000 kcal. U mnie wygląda to tak, że dzień rozpoczynam od szklanki gorącej wody z cytryną, Gabi 50 koniaku, na „ciśnienie”, ale dla pracujących polecam jednak cytrynę. W tygodniu jem pierwszy posiłek o 14, czyli obiad i nie żałuję sobie. O 16 jem deser, czyli to co upiekę (dowody macie na blogu) lub owoce, a o 20 jem kolację z Miśką, czyli jakaś kanapka z avocado, czy coś w tym stylu. W weekendy jem śniadanie z Niną i jest to zazwyczaj 9 rano, więc kończę jeść o 17. Przez cały dzień piję herbatki ziołowe, kawę z cukrem! i gorącą wodę z cytryną. Spadek wagi dziennie 0,5 kg w pierwszym tygodniu. Wiem, wiem, zaraz będą komentarze, że to nie tłuszcz, a woda, że niezdrowo, bo brak śniadania ble, ble, ble. Każdy jest inny. Ja czuję się po tym lekko, nie chodzę głodna, jem to co lubię, nie liczę kalorii i składników odżywczych. Jedzenie dla mnie jest przyjemnością przede wszystkim, i nie mam zamiaru całe życie się katować. Gabi jest dla mnie żywym dowodem na to, że to jest zdrowe, nie wygląda na swój wiek, i gdyby nie wypadek i złamane biodro to cieszyłaby się naprawdę świetną kondycją (swoją drogą niezła z niej cwaniara, bo gdy myśli że nie widzę, to zapierdziela po całym domu bez kul!).
Gabi nie jest jedynym u mnie w domu przykładem jedzącym w ten sposób. Otóż pisząc ten tekst, uświadomiłam sobie, że mój własny prywatny Misiek robi dokładnie to samo i niezmiennie przez 8 lat odkąd go znam jest szczupły. Zawsze mnie wkurzało, gdy mi burczało już w brzuchu z głodu o godzinie 22, ale przecież nic nie wolno mi było jeść w nocy, podczas gdy on w najlepsze potrafił wciągnąć tabliczkę czekolady, pół paczki orzechów i jeszcze tostem zagryźć. Dodam tylko, że Misiek jest totalnie nie fit, tylko ja szaleje z ciężarami, jogą itd., on co najwyżej dwa razy w roku wyjdzie ze mną pobiegać. A co robi Misiek? Otóż, nie ma mocnych aby zjadł w tygodniu śniadanie, nie ma! Zaczyna dzień od kawy z cukier, a śniadanie je (o ile sobie zrobił kanapki) o 12, jeżeli był na tyle leniwy, że nawet tego nie zrobił to je obiad około 16, czyli pierwszy posiłek, od obiadu do 22 je co 1,5 h, i tak tu ciasto, jam jabzo, albo kilogram jabłek (przeważnie, dlatego kupiliśmy jabłonki, bo to było nieekonomiczne kupować 50 kg miesięcznie), potem kolacja i jeszcze ciasto. Licząc godziny jakby nie kombinować je przez 8. Wyjątki to weekendy, kiedy jemy wszyscy razem śniadanie około 9, i w weekendy je przez całe dnie.
Mając takie żywe dowody i sama odżywiając się w ten sposób już dłuższy czas polecam spróbować choćby przez 5 dni w tygodniu, to działa!
Pozwoliłam sobie zaczerpnąć „naukowe” informacje ze strony http://fitness.sport.pl/fitness/1,111350,16736497,Dieta_8_godzinna__nowy_sposob_na_odchudzanie.html, zachęcam do lektury całego artykułu.
Twórcą tej diety są Peter More i David Zinczenko , którzy obalili 3 dogmaty dietetyki:
- Najważniejszym posiłkiem dnia jest śniadanie – że powinno być obfite i pełne zdrowych tłuszczów, żeby dolać wartościowe paliwo do osuszonego nocnym postem baku. Autorzy książki przekonują, że niekoniecznie tak jest! A więc wszyscy, którzy wychodzą rano bez śniadania – dotąd szykanowani i pokazywani palcem – mogą odetchnąć! – Swoją drogą Misiek je śniadania tylko w weekendy i tylko wtedy, gdy ja je zrobię, hmm w sumie jada tylko wtedy gdy przygotuję mu jedzenie 🙂
- Druga „prawda” dotyczy kolacji. Wiele osób powtarza, że po 18 nie powinno się jeść, ale dietetycy dwoili się i troili, by ten rzekomy mit z obiegowej opinii wyrugować. Gdy pójdziemy do dietetyka, z dużym prawdopodobieństwem doradzi nam kolację dwie-trzy godziny przed snem, co dla nocnych marków może oznaczać nawet godzinę 23. Jednak autorzy książki przypominają, że organizm, zasypiając, wyłącza jak przyciskiem „off” życiowe funkcje, wydajność procesów trawiennych spada znacząco – pokarm zalega w jelitach, powodując wzdęcia.
- Trzeci filar. Wg autorów diety dla rozruszania metabolizmu wystarczy osiem minut prostego rozruchu przed śniadaniem, a wystarczą wymachy rąk i nóg, taniec lub spacer do sklepu.
A co z 16-godzinnym postem? Uczono nas, że gdy nie jemy, metabolizm zwalnia. Jedząc tylko wafle ryżowe, grejpfruty i sałatę zwalnia na pewno, co bywa efektem ubocznym tradycyjnych diet ograniczających kalorie. To właśnie wtedy organizm wpada w panikę, bo niby jedzenie jest, ale energii za mało, więc zaczyna produkować grelinę – hormon wywołujący głód – rzucasz się na jedzenie i efekt jo-jo murowany. Badania wskazują , że post okresowy sprzyja produkowaniu leptyny – hormonu odpowiedzialnego za zmniejszenie głodu.
Zinczenko i Moore przekonują, powołując się na badania, że dieta 8-godzinna jest świetna dla mózgu, bo rzucając mu wyzwanie ograniczenia energii (a mózg w naszym ciele spala jej najwięcej), zmusza go do wytworzenia większej liczby połączeń. Przy okazji w mózgu powstaje więcej tzw. czynnika BNDF odpowiedzialnego za przeżywalność komórek nerwowych, a więc mózg działa dłużej i sprawniej, przeciwdziałając chorobie Alzheimera i Parkinsona.
Na tej diecie jemy wyłącznie w ciągu wybranych 8 godzin dnia. Dla jednych optymalne będą godziny od 8 do 16, dla innych od 12 do 20. Wybór należy do ciebie, masz tylko dać odpocząć układowi pokarmowemu przez bite 16 godzin.
Zasady diety – podsumowanie
*Jesz przez 8 godzin. Czyli od 12 do 20, od 9 do 17, od 11 do 19…
*Przez 16 godzin nie jesz! Pijesz dużo wody i herbatę bez cukru (ewentualnie)- oj tam, oj tam!
*Pijesz kawę lub herbatę po przebudzeniu. Pomagają opóźnić śniadanie (a tym samym kolację).
*Jesz do pięciu posiłków dziennie. W dowolnych odstępach czasu/ wg mnie to trochę przesada, wystarczą 3 i jedna przegryzka, bo po kilku dniach pięknie kurczy się żołądek i choć nie wiem jak bardzo masz ochotę coś zjeść to nie dasz rady.
*Możesz jeść to, co zwykle, ale staraj się nie obżerać i wybierać zdrowe rzeczy.
*Nie musisz trzymać się zasady 8/16 codziennie. Autorzy diety obiecują efekty nawet przy stosowaniu jej tylko trzy razy w tygodniu.
12 komentarzy
Monika
Dzięki! Fajnie zebrane i uargumentowane informacje 🙂 Ja należę właśnie do grupy tych, co śniadanie jedzą na obiad, a kolację przed północą, a położyć mogą się tuż prze światem (no bo to wstyd, kłaść się jak kury właśnie wstają ;))
Monika
c.d. bo za szybko wcisnęłam „opublikuj” 😉 do tej pory musiałam wysłuchiwać „dobrych rad”, jak to powinnam zmienić swoje nawyki, bo moje są niezdrowe itp. i nic nie dawało tłumaczenie, że taki tryb życia mi odpowiada i jest dla mnie optymalny :/ ale teraz mam NAUKOWE argumenty :p
becky
Dokładnie, każdy z nas jest inny, ja mam żywe dowody w domu na skuteczność tej metody i potwierdzam, że w moim przypadku to działa.
zarabianie w internecie
to lubie kolejne fajne blogi do czytania:)
Iwona
Bingo! Wszystko się zgadza, taka dieta i mi pomogła zrzucić ok 7 kg (mam nadzieję, że na razie!), nie jem ok 13-14 godzin, śniadanie zjadam ok godz 10-11, potem i obiad i czasem deser (tu muszę się przyznać ze z kupnych zrezygnowałam, są to tylko moje ciasta lub desery) i kolacja, wszystkie porcje nie za duże ale też takie żeby się najeść, ale nie nazrec! ? Rano wypijam szklankę letniej wody z limonka lub cytryną (swietnie pobudza i dodaje energii). Ja też zauważyłam, że mój organizm nie potrzebuje zaraz po przebudzeniu śniadania, ale muszę go porządnie „napoic” czyli woda z cytryną i solidny kubek kawy z mlekiem i odrobiną miodu ?
becky
U mnie też się cały czas sprawdza, co prawda nie tracę spektakularnie wagi, a raczej się rzeźbię, ale nie chodzę głodna 🙂
Nocna marka
Podpisuje sie pod wszystkim.post przerywany dziala u mnie swietnie gdyz naleze do bezsniadaniowcow, nocnych markow! Metabolizm spowalnia sie po 3 dniach niejedzenie kiedy to mezczyzni opuszczali jaskinoe aby upolowac zwierzyne i nie udawalo sie to przez killa dni! Wowczas organizm przestawia sie na oszczednosc energi. Po przebudzeniu sie nasz metabolizm dziala swietnie a wrzucanie od razu jedzenia do rzoladka spowalnia go znaczaco
Namysłowska 3
Robiłam już kiedyś podejście do tego sposobu żywienia ale oczywiście pełne zasadzek i zagrożeń kulinarnych życie nie pozwoliło mi wytrwać. Ale ostatnio waga krzyczy, że jest na skraju wytrzymałości, a to chyba oznacza, że trzeba podjąć wyzwanie
becky
Kwestia przyzwyczajenia i godziny pierwszego posiłku. Da się wytrzymać, a efekty są szybko zauważalne w pierwsze kolejności po brzuchu, bo robi się szybko płaski, dzięki temu, że wszystko ma czas na całkowite strawienie. Powodzenia, trzymam kciuki 🙂
Mariolinda
U mnie się to sprawdziło i po 2 tygodniach -2,5 kg Wazę 65 kg przy wzroście 165 cm, wiec musze jeszcze zrzucić z 5 kg i wtedy znów poczuje się lekka
bass
czy od godź. 16 do 22 jest faktycznie u was 8 godzin ? u mnie jest jakoś inaczej….
dla mnie to nie dieta , to nawyk i podobno zły, więc wmuszano mi coś rano, ale się nie udało, głodny zaczynam być od ok 12,
no chyba że jest bigos to głodny jestem całą dobę, ale wtedy to dieta kapuściana 😉
tak że tak… nic mi nie ubywa aż do lata gdy zaczynam pływać, zatem te godziny jedzenia to chyba jest rzecz drugoplanowa, jak bilans energetyczny jest na + to nie ubędzie chyba że odrąbiesz 😉
becky
Samo słowo Dieta nie oznacza odchudzania, tylko sposobu odżywiania. Jeżeli czujesz się dobrze jedząc w godzinach 16-22 to co w tym złego? Bo ktoś tak powiedział? Najlepiej słuchać samego siebie, jak się czujesz po jedzeniu, czy ospały, ociężały czy pełny energii, to według mnie sa wyznaczniki, a nie to co ktoś gdzie kiedyś ustalił, że trzeba jeść śniadanie, czy 5 posiłków. Pozdrawiam, Magdalena