Witaj w domu Jogi!
Jak wiecie, czy też właśnie się dowiedzieliście jestem nauczycielem Jogi. Poza pracą zawodową (etat), prowadzeniem bloga prowadzę zajęcia jogi i mam to szczęście, że sala mieści się w moim domu. Nie miałam tego w planach, ale tak się poskładało, że nie mając gdzie uczyć przeznaczyłam na szybko jeden pokój w soim domu na ten właśnie cel. Do praktyki w sumie nie wiele potrzeba poza matą, więc tyle o ile była podłoga, poza tym było nieciekawie. Po roku prowadzenia zajęć w takich prowizorycznych warunkach i z czasem jak zaczęło mi przybywac uczniów (piersze zajęcia prowadziłam dla jednej osoby) zaczęłam mi się marzyć prawdziwa sala do jogi. W zeszłym roku nawet zaczęliśmy rozbudowę, ale jak to bywa nie udało sie zrealizować planów. Po wielu przejściach od kwietnia tego roku ruszyły prace na dobre.
Moim marzeniem była sala z widokiem i zejściem bezpośrednio do ogrodu, aby w sprzyjających warunkach móc praktykować na świeżym powietrzu. I znowu na szczęście mój mąż ma wieloletnie doświadczenie zawodowe w pracach budowlanych i realizuje moje szalone pomysły. Dotychczas wejśćie na salę prowadziło przez dom (główne wejście), co było mało komfortowe. Wymyśliłam dobudówkę od zewnątrz i oddzielne wejście od ogrodu -zgodnie ze wszelkimi przepisami bhp 😉 Dzięki temu sala powiększyła się o prawie 8m kw.
Wszystkie prace od poziomu „0” zajęły dwa miesiące, bo fundamenty były postawione w zeszłym roku, ale Misiek pracował tylko popołudniami. Wszystko wykonał sam, zersztą jak cały dom 🙂
Tak było marzec/kwiecień:
Sala przed przebudową:
Oświetlnenie było beznadziejne, spadek po moim dawnym biurze mieszczące się właśnie w tym pokoju. Co poniektórzy musieli uważać podczas praktyki aby nie uderzyć dłońmi w klosze.
Żabę poprostu musiałam kupić (KIK), grzecznie czekała 4 miesiące na swoje miejsce w ogrodzie.
Wymśliłam sobie ogrome okno 3 metrowe okno, ale najbardziej nie mogłam doczekać się „dziury” bo dopiro wtedy mogłam zobaczyć jak będzie wyglądała naprawdę sala.
Trzy tygodnie przez otwarciem sali nie chciało mi się wierzyć, że się wyrobimy.
Cieżkie roboty wykonywał Marcin, ja byłam od projektu i małych pierdół. Bardzo, ale to bardzo nie lubię listwe przypodłogowych, wiecie tych od paneli co zawsze narożliki odpadają. W drodze kompromisu wybrałam zwykłe sosnowe listwy, które pomalowałam na 1 raz sprawdzoną farbą.
Panele podłogowe wymarzyłam sobie w jasnym kolorze, która wygląda jak stare deski malowane na biało, a listwy pomalowałam w kolorze „Gołębi puch”.
Na 50 metrów listwy malowanej na 1 raz (surowe drewno) zużyłam 1/3 maleńkiej puszki.
Jedną z niedziel spędziłam na lakierowaniu nowych drzwi. Kupione w markecie, surowe drewno sosnowe.
Zależało mi na tym, aby drzwi były jednynie zakonserwowane dlatego malowałam je lakierem półmatowym (dwa razy).
Ten lakier jedynie wydobył strukturę drewna, na której tak mi zależało. Poniżej dokładnie widać ten efetk.
Na chwilę obecną sala wygąda tak :
Jest szeroki, drewniany parapet, który służy za siedzisko. W dobudowanej wnęce jest przebieralnia (muszę jeszcze odnowić oryginalny indyjski taborek, który kiedyś Marcin znalazł na szperach).
Dzwonek, który zawiśnie nad drzwiami przywieziony z Torunia.
Cały czas się uczę, ale z tego dyplomy jestem najbardziej dumna, bo po pierwszych zajęciach u Ulli chciałam uciec -było tak ciężko, ale o moje ścieżce jogi to opowiem może innym razem 😉
Ogród jest jeszcze młody, bo ma dopiero 3 lata, ale i tak cieszy oczy podczas praktyki.
Na chwilę obecną sala mieści 8 osób, co też nie jest bez znaczenia.
Te stoliczki też czekały dwa lata na swoje miejsce- oryginalne, ręcznie rzeźnione kupione za bezcen w likwidowanych sklpie z używanymi meblami.
Moi uczniowe znają i akceptują moje specyficzne poczucie humoru.
Oświetlenie sali jest sprytnie ukryte. Sufit był pierwotnie trochę obniżony, więc „zmusiłam” Miśka do wycięcia części i zainstalowania ledów. Efekt zachwycający.
Maty i wałki leżą na zwykłych podpórkach na półki.
Z zewnątrz jeszcze nie jest idealnie, ale do końca lipca będzie zrobione ocieplenie, tynk, balustrady itd. W przyszłym roku będzie robiony dom na zewnątrz, co zupełnie zmieni jego charakter.
Do zobaczenia na macie.
Namaste 🙂
One Comment
Karolina
Barwo! Robi wrażenie! ????
Samych sukcesów ?