
Wegańskie wiśniowe Delicje
Jestem z pokolenia „Prince Polo” tego zawijanego w złotko (nie mylić absulutnie z Princessą) oraz z „Delicji”, z czego za tymi drugimi, ku zdziwieniu wszystkich naprawdę nie przepadałam. „Jam można nie lubić Delicji”- słyszałam regularnie, a no można, suchy biszkopt, galaretka, która po ugryzieniu ciastka odklejała się od reszty i średnia czekolada. Poi otwarciu jeszcze zjadliwe, ale jak poleżały chwilę na talerzu, to już był dramat. Tak było przynajmniej kiedyś, obecnie nie wiem, bo nie jem żadnych sklepowych słodyczy, a poza tym jestem weganką, zresztą nawet gdy nią nie byłam, brzydziły mnie galaretki, właśnie ze względu na skład. Jak to wyszło, że zrobiłam własne delicje, to zupełny przypadek. Drylowałam namiętnie wiśnie, o czym wiecie, i zostało mi dużo soku, więc wymyśliłam sobie galaretkę, taką ze 100 % soku wiśniowego, potem doszłam do wniosku, że dawno biszkoptu wege nie piekłam, a czekolady gorzkiej zawsze mam spory zapas w spiżarni, i tak oto przepadłam. To są chyba najlepsze ciacha, jakie zrobiłam ostatnimi czasy. Jest z nimi trochę zabawy, ale naprawdę warto. Nadzienie można przygotować z każdych owoców, równie dobrze modą to być wiśnie i z ich soku przygotować galaretkę, jak również można zblendować np. maliny, brzoskwinie, porzeczki itp. z niewielkim dodatkiem wody i zrobić galaretkę w formie musu.
ps. Nic się nie zmarnowało, z resztek powstał deser.
Składniki na około 20 ciastek o średnicy 8 cm:
dodatkowo będziesz potrzebować 2-3 tabliczki gorzkiej czekolady.
na galaretkę:
pół litra soku
łyżeczka agaru
300 g owoców
100-200 g cukru
Przygotowanie galaretki:
przez 10 minut gotuj sok z dodatkiem agaru i cukru. Po tym czasie przelej na blaszkę wyłożoną folą spożywczą, dodaj owoce. Po pływie około 1 h galaretka jest już gotowa (moja stałą w lodówce 3 dni zanim wpadłam na pomysł z Delicjami).
Idealnie, jeżeli Twoja galaretka jest nie wyższa nić 5 mm, w przeciwnym razie musisz ją przekroić. Ułatwiłam sobie sprawę, umieszczając całą galaretkę pomiędzy dwoma deskami do krojenia.
Wytnij odpowiedniej wielkości krążki z galaretki.
Biszkopt (na podane proporcje potrzebne będą dwie blachy, lub 1, ale wtedy należy przeciąć biszkopt na pół):
300 g mąki tortowej
20 ml octu jabłkowego (2 łyżki stołowe)
200 g cukru (najlepiej trzcinowego nierafinowanego)
400 ml mleka sojowego
płaściusieńka łyżeczka sody oczyszczonej
łyżeczka proszku do pieczenia
120 g oleju kokosowego lub innego roślinnego
szczypta soli
Przygotowanie:
Dodaj do mleka octu jabłkowego i odstaw na chwilę, aby mleko się lekko ścięło.
Zblenduj na puszystą masę cukier z olejem kokosowym.
Mąkę z sodą przesiej do dużej miski, dodaj masę cukrowo-ojejową, wymieszaj,
Do ciasta dodaj mleko z octem.
Zmiksuj wszystko razem.
Gotowe ciasto jest lekko lejące.
Przełoż ciasto do blaszej wyłożonych papierem do pieczenia i piecz w nagranym piekarniku do 170, na środkowej półce przez 30-40 minut.
Upieczony biszkopt przekrój na pół, lub zetnij górę, tak aby ciasto nie było grubsze niż 5 mm. W między czasie rozpuść w kąpieli wodnej czekoladę.
Wytnij odpowiedniej wielkości krążki z ciasta i umieść najlepiej na kratce do studzenia (lub na desce).
Na każdy krążek ciasta połóż kleks z czekolady a na to krążek galaretki.
Każde ciastko oblej czekoladą.
Do wystudzenia czekolady najlepiej schowaj ciacha do lodówki na 15 minut.
Można już śmiało jeść!
Smacznego!
ps. Przechowywane w lodówce (nie trzeba nawet przykrywać) są smaczne nawet po 5 dniach, przynajmniej u mnie ostatnie tyle doczekało.
A co z resztkami? Pokażę Wam jutro 🙂

