Zupa z białej rzodkwi
Miała być zupa z kalarepy, byłam chyba w każdym sklepie z zielskiem i nigdzie jej dostałam. I tak biadoląc na sobą, ambitnym tygodniowym menu, który właśnie szlag trafił, i gapiąc się na warzywa w Biedrze, w nadziei, że może gdzieś ktoś upchnął te nieszczęsne kalarepki, mój wzrok padł na to dziwactwo. Nie przepadam za rzodkiewką, serio, a ta biała do tego jak mutant wygląda, ale raz miałam przyjemność ją skosztować i stwierdziłam, że jako zamiennik idealnie się nada. Nie myliłam się!
Składniki na 4-6 porcji:
1 biała rzodkiew lub 4 kalarepki
1 por
1 duża marchew
sok z 1 cytryny
łyżka chrzanu
sól, pieprz,
łyżeczka nierafinowanego cukru
200 ml mleka kokosowego
2-3 gałązki selera naciowego (można pominąć, lub zastąpić selerem korzeniowym lub korzeniem pietruszki)
*(jak pamiętacie zrobiłam zupę z młodej kapusty, zużyłam połowę zawartości puszki, celowo, aby starczyło do tej zupy, bo kolejne zakupu mam zaplanowane na sobotę, i mam zamiar wytrwać)
- do dekoracji i podkreślenia smaku starte jabłko
Przygotowanie:
Rzodkiew/kalarepę i marchew zetrzyj na tarce, a por i seler drobno posiekaj.
W dużym garnku rozgrzej olej i wrzuć wszystkie warzywa. Smaż je około 5 minut, mieszając aby się nie przypaliły.
Dodaj wszystkie pozostałe składniki oraz 1-1,5 l wody.
Doprowadź zupę do wrzenia.
Wedle uznania, zblenduj zupę na krem, lub nie. W obu wersjach jest przepyszna.
Smacznego!