Książka jest o 60 letnim mężczyźnie, który po śmierci żony próbuje popełnić samobójstwo. Ove jest specyficzny: małomówny samotnik, który nie widzi sensu żyć dalej bez swojej żony, która była jego totalnym przeciwieństwem. Nie zdradzę Wam całej fabuły, bo i po co, ale na tyle mi się historia spodobała, że kupiłam ją do własnej kolekcji, bo ta była wypożyczona. Ove przypomina mi trochę mojego Miśka, on też baaardzo mało mówi (jest filmik, gdzie razem pieczemy jako dowód), Misiek mnie cały czas słucha jak ja trajkoczę i podobno to uwielbia, sprawdzałam wielokrotnie i nie”wyłącza” się podczas mojej paplaniny, serio słucha. Chanel, nasza kotka też zlądowała u nas w domu przez Miśka, bo ten po prostu zgłupiał jak ją zobaczył, w życiu nie widziałam faceta który tak by wymiękł na widok kociaka, a Misiek ma wygląd raczej gbura, który spojrzeniem zabija. Zgodziłam się na kota, tylko pod warunkiem, że będę mogła jej nadać głupie imię, no i jest Chanel. Wracają co do samej książki, jest napisana specyficznie jak to książki skandynawskie mają do siebie, jest bardzo mało dialogów, brakuje w niej „wodotrysków” opisujących np. smak rozpływającej się w ustach czekolady niczym spadający pierwszy płatek śniegu na policzku (no wiecie o co mi chodzi), to czysta opowieść, niezwykle wciągająca, wzruszająca i piękna. Polecam zwłaszcza teraz w długie jesienne wieczory.
Dziś kolejny przepis na moje ulubione przekąski. Moje "kulki mocy" są słodkie, ale bez dodatku…
Uwielbiam te sklepowe ciacha typu keto, raz itd, wiecie te w Biedrze czy Lidlu przy…
Na wstępie dziękuję Wam za to, że ze mną jesteście, za cierpliwość. Potrzebowałam trochę czasu…
Jesień to moja ulubiona pora roku jeżeli chodzi o pieczenie i gotowanie. Jest całe mnóstwo…
Nie jestem jakąś super fanką ziemniaków, a już tym bardziej nie w wersji ziemniaczki, suróweczka…
Charakterystyczne dla sernika królewskiego jest ciasto kruche ciasto czekoladowe, które jest spodem tego sernika, jak…