Zrób sobie avocado, a jak Ci się nie chce to wcinaj pestki!
Dzień bez avocado jest dla mnie dniem straconym. Sama pestki od zawsze wydawały mi się taka ładne, że często magazynowałam je w różnych koszyczkach, ku uciesze mojej kotki, która wszędzie je kulała, do czasu aż nie wyczytałam w internetach o cudownych właściwościach odżywczych właśnie pestek! Wiem, że w takim zbliżeniu wygląda to jak „obcy” ale to moja duma, po wielu, wielu próbach znalazłam też sposób na to, aby avocado wykiełkowało. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że nie jestem odkrywcza, jak każdy wbijałam patyczki itd., niby zawsze robiłam tak jak radzą internety, ale nie doczekałam się nawet mikroskopijnego korzonka, nie mówiąc o kiełku, ale tym razem postanowiłam sama pokombinować i naprawdę się udało.
Zacznę od właściwości samej pestki:
- bogactwo błonnika, stosowana także w leczeniu biegunek i innych problemów trawiennych;
- przeciwutleniacze o podobnych właściwościach jak zielona herbata (pestka zawiera aż o 70% więcej przeciwutleniaczy niż sam miąższ);
- zawiera witaminy z grupy A i E zbawiennie wpływające na cerę oraz kondycję włosów i paznokci;
- spożywanie sproszkowanej pestki awokado łagodzi bóle menstruacyjne, działa ona bowiem rozkurczowo na mięśnie gładkie;
- regularne spożywanie pestki spowalnia wchłanianie glukozy, tym samym zapobiegając magazynowaniu się nadmiaru „cukru” w tkance tłuszczowej;
- pestka avocado, podobnie jak sam owoc – zawiera dużo luteiny, która jak wiadomo wspomaga wzrok. znana jest ze swych nieocenionych właściwości dla oczu.
- najlepiej podobno spożywać ją sproszkowaną, ja ja poprostu ścieram na tarce o bardzo drobnych oczkach i dodaję gdzie się da!
A jak wyhodować sobie całe owoce? Według mądrych ludzi „w zależności od zapewnionych warunków awokado zakwitnie i zaowocuje po 4-6 latach i będzie owocować co najmniej przez 50 lat. Okres dojrzewania owoców jest dość długi – przeważnie trwa 6-8 miesięcy. Awokado jest drzewem wiecznie zielonym, długowiecznym (żyje ponad 100 lat). Dorasta do 20 m wysokości”. O właściwościach odżywczych i smakowych chyba nie ma sensu się tu wymądrzać, bo każdy szanujące się Wegus (i nie tylko) na samo słowo „avocado” się ślini. Jest nadzieja, że doczekam własnych owoców!
Potrzebujesz:
przesuszoną pestkę avocado (po zjedzeniu owocu, zostaw ją gdzieś w jasnym miejscu, u mnie leżała po prostu na blacie kuchennym, i kotka regularnie ją sobie kulała)
mały słoiczek (taki ja po koncentracie pomidorowym)
3 wykałaczki
woda
Pestka musi być na tyle przesuszona, aby skórka sama odeszła (dotychczas tego nigdy nie robiłam)
W „dupkę” wbij wykałaczki.
Umieść w słoiczku, i nalej wody, tak aby dupka była zanurzona nie więcej niż pół centymetra.
Pilnuj, aby cały czas poziom nie był niższy. Umieść słoiczek w jasnym, ciepłym miejscu. Pestka jest schowana w słoiczku, który zadziała ja cieplutka szklarnia.
Gdy mój kiełek podrośnie jeszcze kilka cm wysadzę go do doniczki z ziemią. To co wydać, urosło w niecałe dwa miesiące. Smacznego za 6 lat, a tym czasem wyobraźcie sobie coś takiego:
2 komentarze
Dominika
Cierpliwość to wielka cnota ? ciężko będzie czekać na te piękne owoce
becky
Ale jaka radocha za to będzie z każdym kolejnym listkiem 🙂