Ogórkowa po „mojemu”
Jak wspominałam we wcześniejszych wpisach, z dzieciństwem kojarzy mi się stołówka, moja Mama bardzo niechętna do gotowania korzystała z tego dobrodziejstwa i jedliśmy obiad przynoszony w trojaku ze stołówki. Od tego czasu mam też uraz do wielu dań, m.in. do zupy ogórkowej. Nie jadłam jej z 20 lat, więc nawet nie wiem jak powinna smakować, pamiętam tylko że była szaro-bura i kwaśna. Moim codziennym rytuałem jest pytanie Miśki co było na obiad w przedszkolu, za każdym razem gdy mówiła, że ogórkowa to aż jej się oczy błyszczały, uwielbia kwaśne rzeczy. Prosiła mnie od dłuższego czasu o zrobienie tej zupy, przy czym poddałam się, gdy powiedziała że jak ja zrobię to będzie na pewno pyszna, taa…. Zrobiłam tą zupę i Miśka podsumowała, że nawet lepsza niż w przedszkolu, a zapewniam, że z Jej strony to największy komplement bo po pierwsze kocha przedszkole, a po drugie jada tylko spaghetti ze szpinakiem i ryż z jabłkami na przemian. Wierzę jej, dlatego dzielę się z Wami moim przepisem na ogórkową- wegańską, wiadomo 🙂
Składniki na 4 porcje:
ogórki koszone (pół kilograma)
duża marchewka
kawałek selera
cebula
kilka ziemniaków
śmietana ze słonecznika (około 150 ml)
przyprawy: lubczyk, liście laurowe, pieprz, sok z 1/4 limetki
makaron ryżowy
Cebulę kroimy w kostkę, wrzucamy na gorącą oliwę do dużego garnka.
Marchew, ziemniaki i seler kroimy w kostkę, dorzucamy do cebuli, mieszamy i przyprawiamy. W między czasie gotujemy w czajniki około 1,5 wody (będzie szybciej- zawsze tak robię i mam gotowe zupy w max 30 minut).
Gdy ziemniaki zaczną już puszczać skrobię (około 5 minut) zalewamy wodą. Przykrywamy garnek, gotujemy na małym ogniu. Ogórki ścieramy a tarce. Dodajemy do zupy. Gdy warzywa są już miękkie dodajemy śmietanę słonecznikową, doprawiamy sokiem z limetki/cytryny jeśli to koniecznie, można dodać szczyptę cukru dla równowago smaków. Można dorzucić tak jak ja makaronu sojowego- było to nasze jedynie danie na obiad, więc chciałam aby było bardziej sycące.
Ps. Miśka zachwycona, oto dowód:
Smacznego!