Wegański smażony ser
Smak mojego dzieciństwa to smażony ser. Naprawdę, mój dziadek robił najlepszy smażony ser na świecie, i pewnie dlatego też od małego kocham kminek i takie właśnie smaki. Poza tym moja Miśka nosi imię Nina, bo dziadek miał nas 4 wnuczki, i na nas wszystkie wołał Nina 🙂 Do przygotowania tego „sera” potrzeba tak naprawdę 1 składnik i około 5 dni cierpliwości. Standardowo robi się go z twarogu, ale pamiętam, że dziadek zbierał różne sery i potem je topił, w tym pewnie tkwił jego sekret. Już Wam wyjaśniam jak go zrobić, aha smakuje tylko mi, bo tylko ja u nas w domu lubię takie smaki jak zielone oliwki, kapary i ogólnie wytrawne rzeczy, więc uprzedzam, jeżeli nie znacie tego sera z czasów nie wege, to możecie go nie pokochać 😉
Są dwie opcje zrobienia z sodą lub bez, próbowałam obie wersje, ta bez sody jest delikatniejsza w smaku.
potrzebujecie:
2 kostek naturalnego tofu
pół łyżeczki soli
- opcjonalnie można dodać:
- płaską łyżeczkę sody, która skróci czas gliwnienia o 2 dnia
- opcjonalnie łyżeczka nieakatywnych płatków drożdżowych
5 dni oczekiwania aż ser zgliwieje, tak to się ładnie nazywa, a tak naprawdę, to lekko musi się mówiąc wprost zepsuć, zupełnie jak nasze polskie kiszonki 🙂
Tofu należy dokładnie podziabać widelcem, umieścić w misce. Miskę przykryć najlepiej folią spożywczą lub alumuniową, zrobić kilka małych dziurek i odstawić na 3-5 dni w ciepłe miejsce.
Po 5-7 dniach wygląda tak:
Tofu zrobiło się od spodu maziowate i wydziela „aromatyczny” zapach 😉
Są dwie szkoły smażenia takiego sera, w kąpieli wodnej, która trwa znacznie dłużej lub po prostu w rondelku z grubym dnem. Ja dla pewności, ze „zabiłam” wszelkie nieporządane bakterie smażyłam w rondelku z dodatkiem 2 łyżek oleju słonecznikowego. Należy smażyć z 10 minut, i cały czas mieszać, aby ser stał się idealnie kremowy i nie miał żadnych grudek. Gdy już był idealnej konsystencji dodałam łyżeczkę niekatywych płatków drożdżowych i podprażony na suchej patelni kminek oraz sól.
Smacznego!
Ser przechowywać w lodówce do 5 dni.
2 komentarze
Izabella
Zawsze lubiłam smażony ser. Najbardziej lubiłam ten z kminkiem, choć kminek zawsze wydłubywałam 😉 Ale być musiał!
becky
hmm, ciekawe, ciekawe. Mój mąż nie cierpi kminku, a że są potrawy w których być musi, to mielę kminek, bo jak go nie widzi, to nie marudzi 😉