Taka sytuacja

Co się u mnie działo w lipcu, czyli trochę prywaty.

Przymierzałam się do tego typu postów od dłuższego czasu, aż w końcu się zebrałam.  Dzielę się z Wami w coraz większym zakresie moim życiem,  więc takie posty podsumowujące miesiąc będą o tym co udało mi się ugotować dobrego,  czyli takie kulinarne podsumowanie miesiąca, co ciekawego robiłam, gdzie byłam, co kupiłam, przeczytałam, obejrzałam itd.

Jak kiedyś wspominałam fascynuje mnie joga i już od roku kształcę się aby zostać instruktorem jogi. Odważyłam się poprowadzić pierwsze zajęcia pod hasłem „joga na trawie”. Cały czas uczęszczam w kolejnych kursach, ale o tym więcej w podsumowaniu przyszłych miesięcy, bo jogowo będzie się u mnie działo.

Zaczniemy od zakupów. Ostatnio robiłam porządki w szafie i bardzo dużo rzeczy poszło na strych. Nie wyrzucam ubrań, bo jak wiecie mam córkę, a do dziś nie mogę swojej mamie wybaczyć, jak mi opowiada, że takie a takie buty czy kieckę  to ona miała, a jak dziś płacę za to krocie, bo ona wyrzucała.  Co do mojej garderoby, to nie kupuję rzeczy modnych, tylko wygodne i dobrej jakości. Stawiam na klasyki i jakość,  a moje szaleństwo objawia się w formie szali, płaszczy, kurtek (uwielbiam nietypowe fasony), butach i torebkach.

Ciuchy,buty i kosmetyki kupione/używane w lipcu
  1. Sukienka „Masz wiadomość” z Riskmadeinwarsaw

Ubrania tej firmy znam od kilku lat, kiedy to dziewczyny szyły tylko z szarej, dresowej bawełny, o ile ich kroje są genialne,  a kunszt krawiecki  na poziomie mistrzowskim, to ciut ubolewam nad tym, że coraz więcej u nich wiskozy, której nie lubię.  Jednakże, na tą kieckę czaiłam się od roku, tj. na ten fason, bo występuje w różnych kolorach. Absolutnie nie planowałam tak dużego zakupu w tym miesiącu, bo mój budżet jest baaaardzo ograniczony, ale jest wyprzedaż, i ta kiecka już się nie pojawi więcej w tym kolorze, a jest on wg mnie cudowny. Jest to kolor lawendy, czyli niebiesko- fioletowy. Mam ją w rozmiarze L i leży na mnie idealnie. Ta wiskoza jest naprawdę dobrej jakości , układa się pięknie.  Cena  wg mnie jest bardzo wysoka jak na ten rodzaj materiału bo to aż 429 zł (kupiłam z 20 % zniżką),  zważywszy jednak na to, że materiał jest produkowany w Polsce, tu jest wszystko jest szyte,  i jak już wspomniałam, naprawdę dobrze jest to uszyte,  bo dopasowane do kobiecej sylwetki to wolę mieć jedną taką kieckę niż 10 innych, bo to typ sukienki, kiedy nie masz co na siebie włożyć, w tym wyglądasz zawsze super.

https://www.riskmadeinwarsaw.com/products/sukienka-kopertowa-red

tu macie link do tej sukienki, tyle że tej lawendowej już nie ma, a ta czerwona też mi się marzy, ale na szczęście nie ma mojego rozmiaru;-)

2. Sukienka z Reserved

Wiecie, że to pierwszy mój ciuch z tej firmy? Serio, nie lubię ich ubrań, bo są źle uszyte i kiepskiej jakości, sam akryl, poliester, wiskoza i inne plastiki. Jeżeli nosisz tak jak ja średnio rozmiar 40, a mam 174 cm wzrostu to wszystko jest na mnie przykrótkie, i źle leży.  Tą sukienkę kupiłam on line, i to zupełnie przypadkiem, bo szukałam espadryli i idealne znalazłam właśnie w reserved. Spodobał mi się jej oversizowy fason i kolor. Jest co prawda z poliestru, ale przed to, że jest luźna i to bardzo (wzięłam rozmiar 42 celowo) to się w niej nie grzeję, a jak będzie zimno, to będzie fajnie wyglądać do grubych, czarnych rajstop. Po przecenie zapłaciłam za nią chyba 89 zł, w każdym bądź razie, całkiem przyzwoicie.

 

3. Płaszcz/kamizelka Mango

Uwielbiam oryginalne okrycia wierzchnie, bo jakby nie patrzeć to właśnie one są najbardziej widoczne i poza dodatkami typu buty one robią cały styl. Ten płacz/kamizelkę upatrzyłam w mango (też pierwszy zakup z tej firmy w moim życiu, i dokładnie z tego samego powodu co w reserved) w sklepie online ale outlet. Niby nie jestem super wysoka, ale często mam przykrótkie rękawy w płaszczach i kurtkach, dlatego też przeważnie nosze rękaw 3/4, a kamizelki czy też płaszcze bez rękawów są idealnym rozwiązaniem np gdy prowadzi się samochód. Można też spokojnie ubrać pod spód sweter.

 

4. Espadryle z Reserved

Wg wszelakich mądrych tabelek powinnam mieć buty w rozmiarze 38,5 a ja od zawsze noszę 40, bo lubię mieć buty ciut za duże, tj. nie cierpię jak z sandałów wystaje z tyłu pięta albo paluchy skrobią po asfalcie, co jest bardzooo częstym widokiem. Z kolei, gdy kupuję buty w sieciówkach typu Zara to muszę mieć aż 41! Tak było też w przypadku tych espadryli, musiałam odesłać 40, bo co z tego że zmieściłam stopy, jak były nie wygodne.  Większe były idealne, a do tego były jeszcze tańsze niż po pierwszej przecenie, tj. niecałe 50 zł.

5. Buty Zara

Tak naprawdę to marzą mi się te buty z Chanel, ale te są dla mnie nieosiągalne finansowo, więc znalazłam, mówiąc wprost podróbki w Zarze. Są super wygodne, wykonane z ekologicznego zamszu, a dopadałm je na allegro.

Kiedyś będą moje 🙂

6. Materiał kupiony w lumpeksie za 2 zł, czysta bawełna

Ten materiał kupiłam zimą w lumpeksie, ale dopiero teraz załapałam wenę co by tu z niego uszyć. Jak dokończę dzieła to się pochwalę 😉

7. Kosmetyki

Kosmetyczkę też wyczyściłam, tj.  zrobiłam porządki, wyrzuciłam i część wydałam z tych co nie lubiłam/nie używałam/ były kiepskie. I postanowiłam nie kupować nic nowego, do czasu aż zużyję zapas, wiecie jak to jest, „krem był w promocji” . Kupiłam tylko to, co było mi niezbędne, czyli olejek do mycia twarzy, bo stosuję już długo koreańską wielostopniową metodę oczyszczania twarzy, płyn do demakijażu oczu i lekki krem na dzień.  Lubię bardzo kosmetyki oby tych firm, czyli Bielendy i Evere,  i kupuję je gdy muszę włączyć opcję ekono.

Od jesieni do wiosny sama wykonuję sobie manicure hybrydowy, ale w sezonie ogrodniczym tj. od kwietnia do września nie ma to najmniejszego sensu, bo moje dłonie wtedy wyglądają jak u chłopki. Jednak zatęskiniłam bardzo za pomalowanymi paznokciami i kupiłam nowość z SallyHansen. Są to lakieru wzbogacone o naturalne olejki itd. i muszę przyznać że jak na mój tryb życia to całkiem nieźle się trzymają, ścierają na brzegach a nie odpadają płatami.

Książki

Mój budżet był bardzo ograniczony w lipcu, i dosłownie podliczałam wszystkie paragony, zresztą robię to zawsze pewnie przez skrzywieni zawodowe (jestem księgową od kilkunastu lat), ale tym razem naprawdę się go trzymałam, No prawie, bo przechodząc koło świata książki rzucił mi się w oczy tytuł który zawsze chciałam mieć, no i to 30% taniej. Suma sumarum, kupiłam jeszcze dwie książki, bo były za 14,99 , więc się nie zaoszczędziło, a wydało. Wymówkę sama dla siebie miałam taką, że przestałam kupować babskie magazyny, po zaczęły mnie cholernie nudzić i szkoda mi na nie czasu, wolę czytać książki.

Przepisy, cieszące się największym zainteresowaniem:

Indyjskie mleczne ciasteczka bez pieczenia

Sernik z ziemniaków

Ciasto z porzeczkami

Hitem z dań głównych były 3 składnikowe klopsiki

Robiłam małą rewolucję w ogrodzie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *