-
Ziemniaczane curry z sezamem i pieczoną modrą kapustą
Bezcenna była mina Miśki, gdy w odpowiedzi na pytanie co będzie na obiad usłyszała, że ziemniaki, ale jak to, same ziemniaki? Zlitowałam się nad nią i przygotowałam do tego jeszcze kapustę, żeby nie było, że zła matka samymi pyrami dzieciaka karmi 😉
-
Pieczarkowo kokosowa zupa krem
Niby nic bo krem pieczarkowy, ale mały dodatek w formie mleka kokosowego zrobił naprawdę piorunującą zmianę. Ok, przyznaję się, wczoraj robiłam porządki w spiżarni, i jak każdy szanujący swoje finanse wegus, gdy rzucają w Lidlu czy Biedrze coś wege robię zapasy, a ja całkowicie zapomniałam o 12 puszkach, więc teraz spodziewajcie się wysypu przepisów z mleczkiem kokosowym. Jeżeli robicie zupę grzybową najlepszą przyprawą będzie szczypta gałki muszkatołowej, a już kilka kropli oliwy truflowej zwykłe pieczary podrasuje o poziom wyżej. Zupa jest gotowa w 30 minut, jej całkowity koszt to 12 zł, jak na minimum 6 porcji to naprawdę ekonomiczne danie, a jest naprawdę sycące. Jeżeli nie lubicie zup w firmie…
-
Wegański placek pasterski by Becky
Bęc, mam za swoje! Miśka widząc to danie zapytała co to za gluty. Od dziś obiecuję sobie mocne postanowienie poprawy i używanie mnie swobodnego języka w jej obecności, bo odbija pałeczkę z prędkością Sereny Williams- stworzyłam potwora. Te „gluty” jak to określiła Miśka, to kremy: brokułowy, marchewkowy i kukurydziany, a cała a potrawa to znany wśród wegusów różnej maści „shepherd’s pie”, a po naszemu placek pasterski, ale w mojej, autorskiej wersji. Przyznaję się, mój brokuł zaczął kwitnąć w lodówce i tak właśnie wpadłam na ten pomysł.
-
Aksamitna zupa brukselkowa z kruchą rurką nadzianą kremem marchewkowym
Tym razem rurki w wersji wytrawnej, jako „zagrycha” do zupy, której głównym składnikiem jest brukselka, niby nic, a musiałam Miśka odganiać od garnka, bo zanim podałam na obiad (zrobiłam zdjęcia) połowę już wyżarł.
-
Wegańska zupa farmerska
Przyznać się Wegusy, kto z Was nie poszedł na łatwiznę i nie kupił „farmerskiej zupy” z Biedronki? Osobiście bardzo lubię, ale cena miażdży, przynajmniej moja kieszeń, bo w takiej miseczce niby porcja dla dwóch osób, a ja sama ją zjadam, fakt że później leżę z godzinę aby strawić, ale ja naprawde ją lubię. Postanowiłam ją sama zrobić. Wyszedł mi gar za nie więcej niż 15 zł, gdzie było z 8 porcji. Taka jestem sprytna.
- Bez kategorii
Kminek, aby wegusy nie dawały gazu.
Kminek albo się kocha albo nienawidzi. Misiek nie cierpi, ale ja kocham, a że też gotuję, to On i tak go je, tylko że zawsze miażdżę ziarenka kminku w moździerzu, a Misiek wcina z nim potrawy jak szalony. Czego oczy nie widzą… ;-). A tak w ogóle to kminek do końca życia będzie mi się kojarzył z Krakowem, bo właśnie tam jadłam najlepszy chleb na świcie, zawierający właśnie dodatek tej przyprawy.